Jak powstają wywiady, które chcemy czytać lub których chcemy posłuchać? Niemal zawsze zaczynają się od historii. Historii, która kogoś zaciekawiła, i którą ktoś chce opowiedzieć.
Czasem to jakaś historia, która dzieje się teraz (wywiady newsowe, na bieżąco, z politykami itp.), czasem historia, która się wydarzyła mniej lub bardziej dawno temu.
Te dawne nie wciągają aktualnością – muszą więc nieść za sobą dodatkowe walory poznawcze, edukacyjne czy rozrywkowe.
W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do wywiadów – rozmów. Pytanie – odpowiedź, pytanie – odpowiedź itd. W prasie anglosaskiej częsty jest format wywiadu opisowego. Dziennikarz spotyka rozmówcę, czasem cytuje swoje pytania, ale głównie skupia się na wybranych fragmentach odpowiedzi bohatera, resztę wypełniając opisem. Opis taki może dotyczyć okoliczności spotkania, wtrętów z biografii bohatera, opinii innych osób itd.
Choć lubię czytać obie formy, najbliżej mi do prostej, dialogowej formy wywiadu radiowego. W radiu często goni nas czas. W podcaście nie, co daje nam możliwość swobodnej rozmowy, a Państwu sposobność poznania bohatera i jego historii.
Wywiad w formie radiowej/podcastowej można uznać za udany, jeśli rozmowa wciąga i nie wymaga „przycięcia”.
Cięcia mogą nastąpić z dwóch powodów, a każdy z nich sygnalizuje, że coś poszło nie tak. Pierwszy powód cięcia to konieczność skrócenia rozmowy. W radiu panuje tyrania czasu/zegara. Jeśli nagrałeś za dużo – rozmowa zostanie przycięta i pewnie na tym ucierpi. Podcastów ciąć wprawdzie nie trzeba, ale może wystąpić gorsza okoliczność: chcemy jednak coś wyciąć ze względu na dłużyznę. To sygnał, że źle dobraliśmy rozmówcę albo źle poprowadziliśmy rozmowę.
Drugi powód cięcia może być techniczny.
Wycinamy „brudy” w rodzaju „yyy”, „eee”, częste powtórzenia, lapsusy itp. Jeśli czujemy, że musimy to zrobić, to znaczy, że jest tego za dużo i słuchanie takiej rozmowy staje się męczące.
Kiedy rozmowa jest naprawdę ciekawa? Definicja jest prosta – kiedy trudno nam się od niej oderwać. I takich wywiadów Państwu życzę z nadzieją, że znajdziecie je również w „Zwykłych historiach”.