Ballada o mistrzach słowa.
Radio towarzyszy nam wszystkim od urodzenia i przez całe życie na falach eteru szukamy najświeższych wiadomości, ulubionej muzyki lub po prostu ciepłego głosu, który będzie z nami w domu lub w samochodzie – w dzień lub w nocy – kiedykolwiek tego potrzebujemy.
Radio dociera do nas za pośrednictwem tylko jednego zmysłu. Często towarzyszy nam w tle, nie wsłuchujemy się w nie zbyt uważnie, zajęci codziennymi obowiązkami. Jednak od ludzi po drugiej stronie, ludzi radia, wymaga ono niezwykłej dyscypliny i koncentracji. Słuchacz nie może przewinąć taśmy, aby usłyszeć coś jeszcze raz. Nie może, jak zdekoncentrowany na chwilę czytelnik, wrócić wzrokiem do poprzedniego akapitu.
Radio uczy pokory. Poszanowania każdej sekundy. Poświęcenia uwagi naszemu rozmówcy, który zawsze ma coś ciekawego i ważnego do powiedzenia. Trzeba umieć tylko kilka prostych rzeczy: zadawać właściwe pytania, sprawić by bohater wywiadu lub reportażu zapomniał o obecności mikrofonu i przede wszystkim uważnie słuchać.
Mój Ojciec – Stanisław Poznański – był takim właśnie radiowcem. Z niesłychaną intuicją potrafił wyszukiwać tematy poruszające słuchaczy. Z ogromną wrażliwością podchodził do każdej nagrywanej osoby. Posiadał ginącą niestety umiejętność rozmowy dosłownie z każdym: rolnikiem i profesorem, księdzem i lekarzem, historykiem i leśnikiem, radnym i bezradnym. Każdy z jego rozmówców czuł się ważny. Czuł, że jego opowieść trafia na kogoś, kto szanuje różnicę ludzkich poglądów i zawsze stara się dotrzeć do prawdy.
Wzruszające, wstrząsające czy po prostu interesujące historie, które mój Ojciec przez dziesięciolecia przekazywał słuchaczom nie tylko Radia Białystok, ale także Polskiego Radia w całym kraju, nie były dla niego po prostu kolejnymi audycjami. Były uchwyconymi wrażliwym uchem świadectwami czasów, w których przyszło mu pracować. Czasów trudnych dla Polski i dla nas wszystkich.
Wiele z tych świadectw nie trafiłoby do uszu słuchaczy, gdyby nie wyłowiło ich wcześniej ucho mojego Ojca. Bogaty, wielokulturowy pejzaż północno – wschodniej Polski, regionu który pokochał od pierwszego wejrzenia, uzyskał w Nim wiernego portrecistę i archiwistę.
Stanisław Poznański nie zrobi już więcej żadnego reportażu. Zmarł 10 stycznia 2013 roku. Wraz z nim odeszła jednak nie tylko część historii Polskiego Radia. Odszedł cały ogromny świat wspaniałych ludzi – bohaterów jego reportaży. Bo Ojciec miał jeszcze coś, co cechuje dobrego dziennikarza. Pamięć o swoich rozmówcach, do których wracał często wiele lat po nagraniach. Wspominał ich w anegdotach, pamiętał ich historie. Przeniesione do archiwum taśmy mogły pokrywać się kurzem – ale jego pamięć zawsze była świeża. Dla niego oni wszyscy ciągle żyli, nawet jeśli dla świata już dawno odeszli, a ich głosy uleciały na falach eteru.
Ojciec dołączył do nieżyjących bohaterów swoich reportaży, a jego głosu już nigdy nie będzie można usłyszeć „na żywo”. Wspominam Go dziś – bo On i jego Koleżanki i Koledzy których grono „po drugiej stronie” rośnie z każdym rokiem – byli dla mnie kompasem w życiu zawodowym nie tylko w czasie mojej kariery dziennikarskiej – ale także podczas późniejszych wyzwań zawodowych.
Reportaż radiowy ciągle walczy o uwagę słuchaczy. W powodzi komercji, tandetnej muzyki oraz miałkich rozmów codziennych, jego twórcom jest jednak coraz trudniej. Zachęcam do zaglądania na strony Radia Białystok i posłuchania czasem któregoś z reportaży. Choćby i w samochodzie. https://www.radio.bialystok.pl/reportaz To dobre strony Internetu: można posłuchać audycji wtedy, kiedy nam to pasuje.
I nie tylko dziś pamiętajmy, że byli wśród nas wspaniali ludzie, którzy potrafili malować i uwodzić słowem. Dzięki Nim istniała „magia radia”.
Ten wpis dedykuje swoim Kolegom i Mistrzom: Teresie Kudelskiej, Zbyszkowi Krzywickiemu, Januszowi Weroniczakowi, Wiesławowi Szymańskiemu i Bogdanowi Sawickiemu. Tęsknie za Wami, Waszymi głosami i Waszym profesjonalizmem.